Thomas Piketty przekonuje, że świat nie potrzebuje miliarderów i wzywa do ich opodatkowania
Wiele problemów społecznych, politycznych i ekonomicznych wynika z faktu, że uwierzyliśmy, iż deregulacja rynków, prywatyzacja i konkurencja rozwiążą wszystkie dylematy. Historia uczy nas, że to nieprawda - mówi Thomas Piketty, autor książki "Kapitał i ideologia", w rozmowie z Tomaszem Walczakiem dla "Superexpressu".
Obecny system ekonomiczny, który ukształtował się w latach 80. XX w. i od upadku komunizmu święci triumfy na całym świecie, nie działa, jeśli chodzi o walkę z nierównościami. Od kilku dekad obserwujemy, że one się pogłębiają. W jednych regionach świata bardziej, w drugich mniej, ale wszędzie ten trend jest widoczny i tworzy liczne problemy. Koncentracja kapitału, która za wzrostem nierówności stoi, to problem gospodarczy, społeczny i polityczny. Ale nie zawsze tak było. Razem z moimi współpracownikami zebraliśmy liczne dane historyczne dotyczące nierówności na przestrzeni wieków. Wynika z nich – i to optymistyczny wniosek – że nie brakowało okresów, kiedy z nierównościami udawało się walczyć skutecznie. Więcej, ruch na rzecz zwiększania równości towarzyszył nam od dawna i przyniósł wymierne efekty. (...)
Walka z nierównościami ma wymiar polityczny i udała się wyłącznie dzięki politycznej mobilizacji. Znoszenie przywilejów klasowych czy niewolnictwa, które rozpoczęło się pod koniec XVIII w., nie dokonało się samo. Ruch robotniczy, walka o prawa wyborcze, podatki progresywne, ubezpieczenia społeczne, ruch praw człowieka, dekolonizacja – wszystkie te elementy, które na przestrzeni ostatnich 230 lat prowadziły do większej równości społecznej i ekonomicznej, były walką polityczną z systemami politycznymi, które konserwowały nierówności. (...)
Mówiąc, że nie ma alternatywy dla obecnego systemu, i przekonując, że kapitalizm może istnieć tylko w swojej wersji turbo, która towarzyszy nam od 40 lat, zapomina się, że kapitalizm może mieć różne oblicza i na przestrzeni dziejów też podlegał ewolucji. I bywał także sprawiedliwszy, kiedy gospodarka była dużo silniej regulowana przez państwo, podatki były dużo bardziej progresywne niż dziś, a pracownicy mieli więcej praw. I wcale nie jest prawdą, że nie sprzyjał bogaceniu się. Wprost przeciwnie – sprzyjał bogaceniu się szerokich mas społecznych, a nie tylko wąskiej grupy najbogatszych. (...)
Cała rozmowa dostępna na stronie "Superexpressu".
Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.