To, jaką karierę zrobiło słowo betonoza, pokazuje, że wzrósł apetyt na prawdziwą zieleń wśród mieszkańców miast - mówi Jan Mencwel, autor książki "Betonoza", w rozmowie dla "Onet.pl".

Najważniejszą zmianą było wejście terminu betonoza do języka potocznego, stał się on straszakiem na samorządowców. Teraz tak często zdarza się określanie jakiejś przestrzeni publicznej betonozą, że rzeczywiście blady strach spadł na wielu prezydentów i burmistrzów. (...)

Moje doświadczenia wskazują, że proces, w którym od zmiany postrzegania społecznego przejdziemy do zmiany sposobu podejmowania decyzji, jest bardzo powolny. Polscy politycy i samorządowcy mają słaby kontakt z rzeczywistością. Częściej zwracają uwagę na polityczne spory niż na to, jakich zmian oczekują mieszkańcy. Często również to niezrozumienie prowadzi do obrażania się na krytykę. To ego polskich samorządowców jest dużym problemem i barierą. (...)

Z betonozą jesteśmy na etapie pojawienia się dyskusji o problemie. Nie mamy jednak narzędzi prawnych do lepszego chronienia drzew miejskich. Ta sprawa jest jednak nadal aktualna. To, że pewien termin zrobił karierę, nie oznacza, że coś się zmienia.

Chciałbym, żebyśmy bardziej doceniali w Polsce zawód architekta krajobrazu. Gdyby architekci krajobrazu mieli więcej roboty w przestrzeni publicznej, byłoby dla nas lepiej. Mamy dużo pracy dla architektów, ale mało dla architektów krajobrazu. (...)

Cała rozmowa dostępna na stronie "Onet.pl".

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.