W popkulturze istnieje stereotypowy przyjaciel gej, który najczęściej jest fryzjerem i uwielbia Celine Dion. Poeta taką rolę właśnie mógł pełnić w swojej epoce. Możemy się jeszcze przez wiele lat spierać, jakiego sformułowania użyć wobec Słowackiego. Mnie najbardziej pasuje myślenie o nim jako o "queerowym", czyli odmieńcu - mówi Marta J. Nowicka, autorka książki "Słowacki. Wychodzenie z szafy", w rozmowie z Dorotą Karaś dla trójmiejskiej Gazety Wyborczej.

Jeśli ktoś jest przez jakiś czas zakochany w osobie tej samej płci, żyje z nią, uprawia seks albo nawet zapisuje jej testament, to mimo wszystko nie wiemy, czy był to jednorazowy epizod, czy żywił takie same uczucia również do płci przeciwnej. Moim zdaniem Słowacki był biseksualny, choć na skali Kinseya, określającej orientację seksualną, znajdował się bliżej "homoseksualny" niż "heteroseksualny". Kobiety nie były mu obojętne, ale budziły w nim mniejsze emocje niż mężczyźni. (…)

Słowacki, dla którego twórczość była wszystkim - pracą, posiłkiem, myśleniem, oddychaniem - umieszcza w niej Krasińskiego. Tworzy listy dedykacyjne do swoich utworów, "Balladyny" i "Lilii Wenedy", wielbiące przyjaciela. O bohaterkach dramatów Słowackiego poeci piszą do siebie tak, jakby były ich znajomymi. Tworzą własny świat, w którym nie ma nikogo innego i nikt inny nie jest potrzebny. Ich porozumienie na poziomie twórczym jest jednością, następuje niemal fizyczne zespolenie ich wen.

Słowacki we Włoszech mieszkał z Teofilem, bratem swojej matki. Dla Krasińskiego porzucił rodzinę, komfort, obowiązki społeczne, w których w innych sytuacjach umiał się w życiu odnajdywać. Gdy poznał Zygmunta, zaczął znikać z domu, wracał tak późno, że trzeba było budzić portiera, by go wpuścił w nocy. Pisze o tym do matki: "znowu nas portier ganiał", wspomina, że są z Zygmuntem jak szaleńcy. (…)

Dziś pewne rzeczy wydają się nam oczywiste - na przykład to, że w teatrze mężczyzna gra role męskie, a kobieta - kobiece. Gdy dzieje się inaczej, konserwatywna publiczność jest oburzona. A przecież Szekspir - porównuję go w książce do Słowackiego i nie jestem w tym pierwsza - pisał utwory, w których płeć była zmienna, ukrywana, brana w nawias, dopasowywana do różnych potrzeb i sytuacji. Dobrze jest wiedzieć, że wymyślając takie fabuły, mógł to robić, czerpiąc także z własnych doświadczeń. Już od kilkudziesięciu lat wiadomo, że adresatami sonetów Szekspira byli zarówno mężczyźni, jak i kobiety i że autor "Hamleta" był biseksualny. Dzięki tym informacjom możemy lepiej interpretować jego teksty. Odcinanie wielkich twórców od tak podstawowych spraw jak to, z kim mieszkali, kto był ich codziennością lub inspiracją, jest błędem.

Poza tym warto pokazywać, że osoby nieheteronormatywne nie pojawiły się nagle w XXI wieku, lecz istniały zawsze. Trzeba o tym przypominać, żeby zbić argumenty tych, którzy przekonują, że "kiedyś czegoś takiego nie było". (…)

Cała rozmowa do przeczytania na stronie trójmiejskiego wydania Gazety Wyborczej.

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.