Polacy nie ufają państwu i sobie nawzajem, dlatego nie myślą w kategoriach wspólnoty politycznej, tylko doraźnych korzyści - mówią Przemysław Sadura oraz Sławomir Sierakowski, autorzy książki "Społeczeństwo populistów", w rozmowie dla Onet.pl.

P.S.: Jeżeli partia z takim wyrazistym przekazem jak Konfederacja chce wyjść z niszy i rzeczywiście sięgnąć po większą grupę wyborców, to nie może się ograniczać tylko do ideowców czy fanatyków. Taka partia musi też sięgnąć po wyborców bardziej sceptycznych albo nawet po ludzi, którzy w ogóle się z tą partią nie identyfikują w sensie światopoglądu, ale tylko wybierają sobie coś z jej oferty. 

S.S.: Tym samym powtarza fenomen PiS, który opisaliśmy w "Społeczeństwie populistów". Tak, jak partia Kaczyńskiego, teraz Konfederacja gromadzi ludzi, którzy brzydzą się partią, na którą głosują. Powodem są wartości materialistyczne, które dla dużej części społeczeństwa są ważniejsze – często ze zrozumiałych powodów – niż wartości bardziej abstrakcyjne i związane z prawami obywatelskimi. (...)

P.S.: W sondażu wyborcom wszystkich partii zadaliśmy pytanie, co stało za decyzją o tym, żeby zagłosować na tę czy inną partię. Chcieliśmy sprawdzić, czy to była tożsamość ideowa, czy raczej z tą partią się nie identyfikują, ale wszystkie inne są jeszcze gorsze, czy może wreszcie wybrali tę partię ze względu na jakieś własne korzyści i interesy. I okazuje się, że Konfederacja jak PiS ma w swoim elektoracie wszystkie te grupy mniej więcej równie liczne. Jednocześnie całkiem spora jest ta, której w kwestiach europejskich, klimatycznych czy dotyczących tolerancji zupełnie jest nie po drodze z Konfederacją, ale wybierają sobie z jej oferty jedną rzecz, która im pasuje. Chodzi oczywiście o postulat obniżki podatków. (...)

S.S.: Niestety praworządność, polityka zagraniczna albo kwestie światopoglądowe nie są priorytetem dla wystarczającej grupy Polaków, żeby były dobrze chronione. Polacy nie ufają państwu i sobie nawzajem, dlatego nie myślą w kategoriach wspólnoty politycznej, tylko doraźnych korzyści. Zapracowaliśmy na to przez pokolenia i w ostatnich dekadach też pamiętaliśmy o autostradach i stadionach, ale nie o tym, żeby taki sam wysiłek włożyć w edukację obywatelską. Efektem jest pełzające samobójstwo polskiej demokracji, kolejne zresztą. Może następnym razem, jak już się uda pokonać PiS, zabierzmy się do tego, żeby przezwyciężyć społeczne powody sukcesu PiS czy Konfederacji.

Cała rozmowa dostępna jest na portalu Onet.pl.