"Symbolicznie stwierdzono, że w Polsce osoby transpłciowe mogą nazywać coś transfobicznym" – Maja Heban o wygranej w sądzie
Dużo stresu, dużo pracy intelektualnej. To, co mi najbardziej ciążyło mi przez cały czas trwania procesu, to próby wmówienia mi, że jestem zupełnie inną osobą, niż wiem, że jestem – gościnią audycji TOK FM była Maja Heban, autorka książki „Godność, proszę. O transpłciowości, gniewie i nadziei”. Audycję prowadzili Krzysztof Tomasik i Mariusz Kurc. Maja Heban opowiadała o swoim aktywizmie oraz o procesie, jaki wytoczyła jej dr Grzyb za to, że aktywistka nazwała ją transfobką. – W sądzie wmawiano mi, że jestem osobą, która steruje społecznością LGBTQ+ w Polsce, a jednocześnie odbierano sprawczość tej społeczności. Próbowano przekonać sąd, że społeczność trans w Polsce tak naprawdę nie ma swojego zdania na temat transpłciowości, tylko słucha tego, co ja powiem. [...] Jako coś negatywnego przedstawiano to, że mam dużą solidarność w organizacjach feministycznych i queerowych, sama jestem zatrudniona w jednej. [...] Mówiono, że za mną stoją wielki biznes i wielkie lobby. [...]
Takie procesy są często prowadzone po to, żeby powstrzymać kogoś od aktywizmu. [...] Nawet jeśli oskarżona osoba zwycięży, to i tak ją to dużo kosztuje, czas, pieniądze, stres. Wiele osób po prostu chce mieć święty spokój spokój, usuwa wpisy, wycofuje się. [...] W 2019 roku była taka akcja: "Jestem LGBT". Ludzie na kanwie ataków homofobicznych ze strony PIS, outowali się w mediach społecznościowych, żeby pokazać, że jesteśmy ludźmi, nie ideologią. I ja dołączyłam do tych działań. [...] w ciągu paru miesięcy zaczęłam wyrabiać sobie coraz większe zasięgi w mediach społecznościowych, zaczęłam pracę w mediach, potem w organizacji "Miłość nie wyklucza". [...] Zawsze miałam kompleks, że nie robię, nie działam, że tylko siedzę przed komputerem.
Rozmowę posłuchacie na stronie Radia TOK FM, a więcej o aktywizmie Mai Heban dowiecie się z jej ksiażki.