Czarnorynkowy kurs dolara był w latach 70. na tyle korzystny, że pracownice seksualne w trakcie jednego spotkania z klientem były w stanie zarobić tyle, ile robotnik zarabiał przez cały miesiąc - mówi Anna Dobrowolska, autorka książki "Zawodowe dziewczyny" i konsultantka serialu "Brokat", w rozmowie z Marcinem Zarembą w podcaście "Polityka o historii".

Od lat 50. promowany jest wzorzec życia łączącego w sobie życie zawodowe i rodzinne. Nie znaczy to, że wszystkie kobiety stały się nie wiadomo, jak aktywnymi bizneswoman, ale na pewno praca zawodowa jest bardzo ważnym elementem życia kobiet w tym okresie. Do tego miała prowadzić też edukacja, którą kobiety otrzymują. (...) Kobiety mają przed sobą wachlarz możliwości, z których mogą wybierać. Musimy jednak pamiętać, że te możliwości zawsze ograniczone są przez społeczne ramy i oczekiwania. A tą ramą niewątpliwie jest rodzina. Emancypacja kobiet, wolność seksualna ma swoje granice, i tą granicą było tradycyjne małżeństwo. (...)

Historia pracy seksualnej w PRL, to w dużej mierze historia migracji kobiet ze wsi do miast. W mieście możliwe jest świadczenie usług seksualnych, bo są tam klienci, ale też miejsca, gdzie można te usługi świadczyć, i nie ma opinii społecznej, która stygmatyzuje. Dlatego jest to opowieść o dużych miastach. (...)

W latach 70. praca seksualna, ze względu na bardzo specyficzny kontekst ekonomiczny, w którym Polska funkcjonuje w tym okresie, daje szanse na inny styl życia, na otwarcie sobie innych możliwości, i dlatego staje się atrakcyjna również dla kobiet, które mogłyby znaleźć sobie prace gdzie indziej, które nie są do tego wyboru przymuszone ekonomicznie. To co przyciąga młode kobiety w latach 70. do pracy seksualnej, to oczywiście to, że można zarabiać w dolarach. A można zarabiać w dolarach, bo w Polsce pojawiają się cudzoziemcy, np. inżynierowie przyjeżdżający w ramach licencji kupowanych przez polski rząd dla zakładów przemysłowych. Do tego czarnorynkowy kurs dolara jest wtedy bardzo korzystny, i kobiety te w trakcie jednego spotkania z klientem są w stanie zarobić tyle, ile robotnik zarabia przez cały miesiąc.

Cała rozmowa do wysłuchania na stronie "Polityki".