Wiele się zmieniło, ale rdzeń tych relacji międzyludzkich pozostał. Przecież wraz ze zmianą systemu, nie zmieniliśmy się jako ludzie. I dlatego "40-latek" nieustannie śmieszy - mówi Rafał Dajbor, autor książki "40-latek. Kulisy kultowego serialu", w rozmowie z Tomaszem Zapertem dla "Trójki" Polskiego Radia.

Gruza, w przeciwieństwie do Barei, na inne aspekty zwracał uwagę. Bareję śmieszyło to, co śmieszne w rzeczywistości, a wynikające z niedogodności, niedostatku, niewydolności PRL-u. Gruzę śmieszyło to, co wynika z ułomności relacji międzyludzkich, z ich śmieszności, na bardzo różnych poziomach. W "40-latku" mamy pokazane relacje wewnątrz rodziny, relacje w miejscu pracy oraz relacje sąsiedzkie. Gruza nieustannie przygląda się różnym rodzajom relacji międzyludzkich, a przecież te relacje się nie zmieniły. Być może coraz mniej z nas już pracuje na budowach, bo jest tam więcej komputerów i maszyn, ale np. relacje, które są między pracodawcą a podwładnym one trwają. (...) Wiele się zmieniło, ale rdzeń tych relacji międzyludzkich pozostał. Przecież wraz ze zmianą systemu, nie zmieniliśmy się jako ludzie. I dlatego "40-latek" nieustannie śmieszy. (...)

Jerzy Gruza zakochał się w telewizji. To było coś nowego. Wspominał, że na samym początku, w latach 50., kiedy tam trafił, władza nie miała jeszcze świadomości jaką to będzie miało siłę rażenia, więc cenzura aż tak się do tego nie dobierała. Twórczość telewizyjna łączyła w sobie bardzo wiele dziedzin - dziennikarstwo, aktorstwo, reżyserię, teatr, film. Gruza się w tym zakochał nieprzytomnie. Rzeczywiście był to człowiek, który moim zdaniem, gdybyśmy chcieli wybrać najwybitniejszego i największego reżysera telewizyjnego, to byłby na pewno na podium. W telewizji tknął wszystkiego, co było do tknięcia - seriale, filmy, przedstawienia teatru telewizji, programy rozrywkowe, koncerty telewizyjne.

Cała rozmowa dostępna jest na stronie "Trójki" Polskiego Radia.