Kwestie klasowe były w ludowej historii Górnego Śląska fundamentalne. Podobnie powinno być dzisiaj, bo bez tego nie zrozumiemy trwających protestów rolników i popadniemy tylko w rozmaite teorie spiskowe – mówi Dariusz Zalega, autor książki "Chachary. Ludowa historia Górnego Śląska", w rozmowie dla serwisu gazeta.pl przeprowadzonej przez Mike’a Urbaniaka.

Ludowa historia Górnego Śląska zrywa ze zmitologizowanym patrzeniem na region i jego podobno spokojnych mieszkańców [...] Zależało mi na tym, żeby pokazać, jak próbowano z tej apatii czy podporządkowywania wychodzić, wybrałem więc najciekawsze bunty, których rzeczywiście było sporo. Jest to pewnie po części związane z tym, że i region jest spory, i zagęszczenie ludności duże, ale nie można również wykluczyć wpływu niemieckich wojen chłopskich czy protestantyzmu, który się na Śląsku rozlał wraz z reformacją. Śląski opór był więc związany z poczuciem, że jest alternatywa dla chłopskiego czy robotniczego losu, ale też z mitem dobrego władcy, do którego trzeba pisać, bo kiedy władca się dowie o niesprawiedliwości, natychmiast zareaguje. A jak nie zareaguje, to wtedy trzeba próbować siłowo. Piszemy listy, ale jednocześnie na wszelki wypadek się zbroimy. [...] 

Górników – czy szerzej robotników – kapitalizm traktował tak samo bez względu na narodowość, choć trzeba powiedzieć, że inaczej na Śląsk patrzono z Berlina i Warszawy. Z punktu widzenia Berlina Górny Śląsk był zacofany w porównaniu z Zagłębiem Ruhry, więc w Śląsk starano się inwestować, by podnieść jego poziom. Kiedy Śląsk po I wojnie przejmuje Warszawa, inwestycje zaczynają się sypać, co jest moim zdaniem związane z niezrozumieniem silnie uprzemysłowionego regionu przez szlachecko-dworkowe polskie elity. [...] skoro jest strasznie, może spróbujmy to zmienić – takie jest myślenie. Rodzi się więc poczucie solidarności z kolegami z pracy i chęć samoorganizacji, co stopniowo prowadzi do żmudnego oczywiście, ale budowania nowego, lepszego świata. 

[...] chciałbym bardzo, żeby moja książka przyczyniała się do zaakceptowania tego [tytułowego – przyp. KP] terminu i innego spojrzenia na historię Górnego Śląska. Bo inne spojrzenie na historię to nie tylko kwestia nauki, ale też płynących z niej wartości, choćby bardzo mi bliskiej społecznej solidarności, jakże widocznej w ludowej historii Górnego Śląska.

Rozmowę w całości przeczytacie na stronie weekend.gazeta.pl.