Norwegowie przez lata starali się nie zauważać polskiej mniejszości. Zdawali się mówić: pracujecie u nas, sprzątacie, dowozicie jedzenie, budujecie, ale tak naprawdę nie chcemy o was za dużo wiedzieć - mówi Ewa Sapieżyńska, autorka książki "Nie jestem twoim Polakiem", w rozmowie dla tygodnika "Newsweek".

Po norwesku "Polak" może dziś znaczyć: "głupi", "tani", "źle opłacany", "próbujący rozbić system" i "zniszczyć piękną norweską przyrodę". Przymiotnik "polski" to coś przestarzałe, byle jakie. Kilka dni temu mój mąż usłyszał od sąsiada, że ktoś musi doprowadzić dom do porządku po poprzednim właścicielu, bo ten powkręcał "polskie żarówki". (...)

Kto w tym kraju wykonuje wykańczającą fizycznie, tak zwaną brudną robotę, jak sprzątanie, budowy, opieka nad seniorami i chorymi, dostawy jedzenia pod drzwi? Kto zarabia najmniej? Jeśli nie urodziłeś się i nie wychowałeś w Norwegii, trudno znaleźć pracę, która odpowiada twojemu wykształceniu. Badania pokazują, że w Oslo prawie 60 proc. Polek to sprzątaczki! Przed emigracją tylko co setna z nich tak pracowała. Tymczasem 47 proc. Polek w Norwegii ma wyższe wykształcenie, to więcej niż średnia wśród Norweżek. Rozmawiałam z Dominiką, która w Polsce zdobyła tytuł magistra z projektowania i historii sztuki, mówi biegle po norwesku, ale pomimo setek wysłanych CV wciąż pracuje jako asystentka osoby na wózku. Jeżeli w CV nazwisko nie brzmi skandynawsko, prawdopodobieństwo zaproszenia na rozmowę spada o 25 procent. (...)

Polacy starają się radzić sobie zmieniając imię czy nazwisko na bardziej skandynawskie. Gorzko zasmakowali odrzucenia, wiedzą, że otwarte deklarowanie polskich korzeni się nie opłaca. Też słyszałam pytania, dlaczego nie przyjmę nazwiska męża, żyłoby mi się łatwiej. Albo żebym choć uprościła Ewę na Evę. (...)

W języku norweskim jest określenie, że ktoś jest "etnicznym Norwegiem". To ważne rozróżnienie. Mam norweski paszport, ale nie raz dawano mi do zrozumienia, że to nie wystarczy, żeby być Norweżką. Norwegowie mają bardzo dobre mniemanie o sobie. I do pewnego stopnia przyznaję im rację. To społeczeństwo bardzo rozwinięte i otwarte, ceniące prawa kobiet, pracowników, mniejszości LGBT+. W rankingach plasują się jako jeden z najszczęśliwszych narodów świata. Moja książka jest zgrzytem, bo opisałam, jak w tym raju czasami czują się Polacy.

Cała rozmowa dostępna jest w tygodniku "Newsweek" (17/18) lub na stronie magazynu.