Romantyczny obraz leniwie meandrującej rzeki i klasycznego polskiego rozlewiska jest zarazem tym, do czego powinniśmy dążyć, by poprawić naszą sytuację wodną. To, co uważamy na piękne, jest najbardziej użyteczne - mówi Jan Mencwel, autor książki "Hydrozagadka", w rozmowie dla tygodnika "Polityka".

Potrzebujemy programu stymulującego makrozmiany. Kluczowa jest ochrona miejsc trochę podmokłych, naturalnych terenów zalewowych, zakoli rzek, lasów łęgowych, starorzeczy.

One są gąbką, przez którą teren nasiąka, odbudowując pokłady wód gruntowych i ładując wodną baterię, z której gleba skorzysta w okresie suszy. Naukowcy z Centrum Ochrony Mokradeł argumentują, że możliwa jest jeszcze odbudowa przesuszonych dużych i małych mokradeł. Ta sama gąbka działa jak bufor, przechwytuje nadwyżki z nawalnych deszczy.

Takie obszary da się również użytkować rolniczo. Nie mogą tylko być zabudowywane. (…)

Prawo nadal pozwala, byśmy rzeki eksploatowali zupełnie bezmyślnie. O solance spuszczanej do Odry i Wisły przez zakłady górnicze bez żadnej kontroli pewnie wiele osób słyszało, ale mamy inny, nieoczywisty, problem. W najcenniejszym przyrodniczo fragmencie środkowej doliny Wisły funkcjonuje wiele zakładów zajmujących się wydobyciem piasku z rzeki. Nikt nie weryfikuje rozmiarów i konsekwencji ich działalności.

Cała rozmowa dostępna jest na łamach tygodnika "Polityka".