Prawicowy populizm nie jest zły, to wręcz moja ulubiona forma prawicy

Jeśli demokracja to tylko neoliberalizm, nic więcej, ludzie potrzebują czegoś innego. Potrzebują znaczenia. A nacjonalizm od jakichś 200 lat dostarcza ludziom społecznej tożsamości - mówi Jason Stanley, autor książki "Jak działa faszyzm", w rozmowie z Katarzyną Wężyk dla "Gazety Wyborczej".
Faszyzm to kult lidera, który twierdzi, że jego naród został upokorzony - przez liberałów, mniejszości, socjalistów, feministki, osoby LGBT i imigrantów - a sam siebie przedstawia jako głos narodu. Według faszystowskiego przywódcy przyczyną tego upokorzenia są demokratyczne swobody. Obiecuje też zwolennikom, że dzięki niemu naród znów wstanie z kolan.
Faszyzm wyrasta z nacjonalizmu, jest jego ekstremalną formą. A dziś obserwujemy na całym świecie powrót ultranacjonalizmów. W Izraelu do władzy dochodzi neofaszystowski, etnonacjonalistyczny ruch osadniczy. W Indiach mamy hinduistycznych nacjonalistów w rządzie. Rosją rządzi klasycznie wręcz faszystowska formacja, wspierana finansowo przez oligarchów, których fortuny wyrosły na paliwach kopalnych. Faszyzm zawsze potrzebuje kogoś, kto wypisuje czek, a sponsorzy zawsze się znajdują. W latach 30. niemiecki biznes chciał w zamian zniszczenia ruchu robotniczego, dziś korporacje chcą, żeby ropa dalej płynęła. Stara marksistowska definicja, że faszyzm to ultranacjonalizm sponsorowany przez wielki pieniądz, wciąż się sprawdza. (…)
Doświadczenia Polski, a jeszcze bardziej Rosji, z lat 90. sprawiły, że demokracja sama w sobie wygląda problematycznie. Jeśli demokracja to tylko neoliberalizm, nic więcej, ludzie potrzebują czegoś innego. Potrzebują znaczenia. A nacjonalizm od jakichś 200 lat dostarcza ludziom społecznej tożsamości. Kiedy połączysz społeczny konserwatyzm z wielkim biznesem i zdołasz przekonać ludzi, że demokratyczne swobody zagrażają ich tradycjom - tak zaczyna się faszyzm. (…)
Jako kobieta wie pani przecież bardzo dobrze, dlaczego mężczyźni tak bardzo lubią się nad sobą użalać! (śmiech) Dominująca grupa to zawsze straszne płaksy. "O mój Boże, mamy tylko 90 procent władzy, świat się kończy". Kiedy musisz podzielić się władzą, odczuwasz stratę. Kiedy jesteś przyzwyczajony dostawać wszystko, a teraz dostajesz tylko część, buntujesz się. Dlatego nie ma bardziej jęczącej, płaczliwej i użalającej się nad sobą grupy niż grupa dominująca. (...)
Jak sprawić, żeby mężczyźni poczuli się upokorzeni? Powiedzieć, że ich seksualność, ich męskość jest zagrożona. Że imigranci przyjdą po ich kobiety. Że obcy ożenią się z ich córkami. Że geje zdeprawują im synów. I tylko faszystowski przywódca może obronić wasze rodziny i przywrócić waszą męskość.
Cała rozmowa dostępna jest na stronie "Gazety Wyborczej".