Psychodeliki padły trochę ofiarą paniki moralnej, która w latach 60 została sprowokowana przez nadużywanie tych substancji przez środowiska kontrkulturowe - mówi Maciej Lorenc, tłumacz książki "Narkotyki bez paniki", w rozmowie z Cezarym Łasiczką w radiu TOK FM.

Termin „narkotyki” pod pewnymi względami jest niewygodny z uwagi na to, że niesie za sobą bagaż negatywnych skojarzeń. Ja osobiście wolę mówić o substancjach psychoaktywnych albo o środkach psychoaktywnych. Natomiast w tytule książki profesora Nutta to słowo się pojawia, też w samej książce profesor Nutt się nim posługuje. Oczywiście w języku angielskim słowo „drug” oznaczające „narkotyk” ma dwa znaczenia. Z jednej strony właśnie środek psychoaktywny, uzależniający, wywołujące odmienny stan świadomości, ale jednocześnie to słowo w języku angielskim oznacza lekarstwo, więc tutaj kraje anglosaskie mocniej uwypuklają znaną od wieków zasadę, że nie ma trucizn samych w sobie, często jest to kwestia dawkowania czy kontekstu, w którym dana substancja jest przyjmowana. (…)

Środki psychoaktywne, narkotyki, są zarówno na poziomie poszczególnych krajów, jak i na poziomie międzynarodowym, są dzielone na różne grupy. Te grupy mają odzwierciedlać ich względną szkodliwość. Natomiast warto zaznaczyć, że ten podział jest pod pewnymi względami arbitralny. Wpływają na niego bardzo różne czynniki. Nie tylko takie czysto psychofarmakologiczne, ale też kulturowe. Psychodeliki padły trochę ofiarą paniki moralnej, która w latach 60 została sprowokowana przez nadużywanie tych substancji przez środowiska kontrkulturowe, i zostały one na całym świecie umieszczone w tych najbardziej restrykcyjnie kontrolowanych grupach. (…)

Przykładem europejskim może być Holandia, w której marihuana wbrew temu co wiele osób uważa nie jest legalna. Jest tolerowana, to znaczy państwo udaje, że nie wie skąd się marihuana bierze w sklepach, w których można ją kupić. Sklepy te wprowadzono w dużej mierze po to, żeby młodzi ludzie mogli kupować marihuanę, czyli miękki narkotyk, stosunkowo mało szkodliwy, bez wchodzenia w interakcje z dilerami, którzy siłą rzeczy chcą, żeby użytkownicy sięgali też po bardziej uzależniające i bardziej dochodowe narkotyki. Ten eksperyment przyniósł bardzo dobre efekty. Poziom użycia w Holandii twardych narkotyków jest jednym z najniższych w Europie. Pokazuje to, że rozdzielenie kanałów dystrybucji różnych narkotyków, miękkich i twardych, może zapobiegać przerzucaniu się użytkowników z konopii na bardziej szkodliwe substancje. (...)

Cała rozmowa do wysłuchania na stronie radia TOK FM.

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.