Rasizm to ogólnoświatowe zjawisko, które kształtuje też naszą rzeczywistość. Polacy też budują mury, te otaczające getta i te oddzielające państwa. Nie są to zachowania widoczne tylko gdzieś tam, w odległej Ameryce – mówią Agnieszka Kościańska i Michał Petryk, osoby autorskie książki "Odejdź. Rzecz o polskim rasizmie", w rozmowie z Jakubem Wojtaszczykiem dla "Vogue.pl"

A.K.: Powszechnie panuje przekonanie, że nas kwestie rasizmu i kolonializmu nie dotyczą, bo koniec końców tych kolonii nie mieliśmy, tylko sami byliśmy uciskani przez zaborców i komunistów. To my jesteśmy główną ofiarą, najbardziej uciskanym narodem świata. Więc dlaczego mielibyśmy kogoś uciskać i ranić? Nasze przywiązanie do białej dominacji nie jest wyrażane wprost. Jednak uwidacznia się w tym, jak mówimy i myślimy o osobach innych niż białe. Widzimy siebie jako kraj europejski i od zawsze biały. Skoro tak, powinniśmy pomyśleć o historii, bo przecież potęga europejska to też potęga kolonialna, mająca ciemną stronę, która polegała na ucisku osób niebiałych. (...)

A.K.: W "Odejdź" chcieliśmy pokazać, że problematyka rasizmu i rasy jest w Polsce obecna od XIX wieku, czyli od czasów, kiedy koncepcja rasy została wymyślona przez uczonych. Cały czas na ten temat się dyskutowało, opisywano ludność Afryki w określony sposób, jak robili to Jan Czekanowski (jeden z najważniejszych antropologów dwudziestolecia międzywojennego – przyp. red.) i inni czołowi polscy badacze. Jednocześnie w tym samym czasie mieliśmy do czynienia z rozmaitymi intelektualnymi wymianami między działaczami afroamerykańskimi i polskimi Żydami. Znajdowali analogię między różnymi formami dyskryminacji na obu kontynentach. To, co działo się u nas, rozszerzało rozumienie rasizmu w USA i w drugą stronę. (...)

M.P.: Temat antyrasizmu sprowadzano też do aspektu subkulturowego, a tym samym mocno bagatelizowano. Jeżeli punki biły się ze skinheadami, mówiono, że "młodzież musi się wyszaleć". Był to błahy spór. Z perspektywy czasu widać, że to jednak spór fundamentalny, zderzenie światopoglądów. Najpierw zaczyna się wykluczać kogoś, kto jest wyraźnie obcy. Później pole obcości się rozszerza. Trzeba udowadniać, kto naprawdę jest Polakiem. (...)

M.P.: Jak kiedyś śpiewał Izrael – "Jest potrzebna duchowa rewolucja". Trzeba zmienić serca milionów ludzi. Musimy spojrzeć na siebie inaczej, nie przez pryzmat tego, kim byli nasi rodzice, skąd pochodzimy, jakiego jesteśmy koloru, tylko kim jesteśmy teraz. Na pewno nie powinniśmy ślepo podążać za Zachodem, bo ten także ma na sumieniu wiele grzechów. Na szczęście ten system na świecie już się wali. Nie wiem tylko, czy jest do zmiany, czy do całkowitego rozmontowania. (...)

Cała rozmowa do przeczytania na stronie "Vogue.pl".

Książka dostępna w sklepie Wydawnictwa KP.