Po wojnie proces awansu jest procesem masowym
Od 1/4 do 1/3 Polaków awansowało w okresie socjalizmu, zwłaszcza w pokoleniu osób wchodzących w dorosłość przez pierwsze kilkanaście lat po wojnie. To miliony osób. Natomiast należy pamiętać, że to są bardzo różne procesy – opowiada Magda Szcześniak, autorka książki "Poruszeni. Awans i emocje w socjalistycznej Polsce", w rozmowie z Maksem Cegielskim w radiowej Trójce.
W pamiętnikach pojawia się bardzo dużo szokujących opisów miejskiego klasizmu, czyli prześladowań osób pochodzących ze wsi na tle ich pochodzenia. Nie tylko w przestrzeniach miejskich, instytucjach, ale także w związkach, przestrzeni najbardziej intymnej. [...]
Pamiętniki bardzo często opowiadają o awansie, a równocześnie samo ich pisanie jest formą awansu. Osoby pochodzące ze wsi znajdują nowy język do opowiedzenia o swojej tożsamości. Bardzo dużo satysfakcji sprawia im to, że są w stanie podzielić się swoją historią i że ktoś na tę historię czeka, chce ją przeczytać. Z drugiej strony częścią awansu jest proces oddalania się, wychodzenia ze swojego środowiska pochodzenia, które bardzo często nie akceptuje tych zmian bądź się im przeciwstawia. [...]
W książce stawiam tezę, że o awansie w okresie socjalizmu trudno opowiedzieć w czarno-biały sposób. Tytułowi poruszeni to osoby, które awansują, zmieniają tożsamość klasową. Częścią tej przemiany jest doświadczanie bardzo wielu, bardzo intensywnych emocji. To emocje ambiwalentne, nie stricte negatywne i nie stricte pozytywne. Wśród nich jest wstyd, związany z poczuciem odmienności – z tym, jak mówimy, jak posługujemy się ciałem. [...] Częścią tego procesu są także emocje bardzo pozytywne: nadzieja na lepszą przyszłość, poczucie ekscytacji związane z czymś nowym, poczucie ulgi, zwłaszcza dla osób pochodzących ze wsi, ponieważ praca w mieście jest postrzegana jako lżejsza.[...] Pamiętnikarze, pamiętnikarki są świadomi tego, że muszą te emocje przezwyciężyć, żeby awans się dokonał. [...]
Po wojnie proces awansu jest procesem masowym. Osoby, które awansują, mają poczucie pewnej wspólnoty doświadczenia, a także przeświadczenie, że to, co się dzieje, jest sprawiedliwe i słuszne. Język socjalistyczny stanowi tarczę przed negatywnymi emocjami. [...]
Na pewno awans cały czas zachodzi, ale jego skala jest nieporównywalna, a także narracja o nim. Awans po ‘89 roku ma charakter indywidualistyczny. W latach 90. pojawia się opowieść o tym, że wszystko zawdzięczamy sobie, swojej pracy, talentom, sprytowi. Nie możemy w tym procesie liczyć na wsparcie wspólnoty i państwa. Ten element był niezwykle istotny w okresie socjalizmu, kiedy państwo stworzyło infrastrukturę awansu. Współcześnie odgórna polityka mobilności społecznej właściwie nie istnieje.
Cała rozmowa dostępna jest na stronie internetowej radiowej Trójki.