Czesi myśleli, że jest to taka forma współpracy, w której uda im się Niemców wyprowadzić w pole, że będą im składali jakieś hołdy, ale będą robili swoje - mówi Piotr M. Majewski, autor książki "Niech sobie nie myślą, że jesteśmy kolaborantami", w rozmowie z Teresą Drozdą w podcaście "Drozdowisko".

Polityka okupanta od samego początku zmierzała do tego, żeby Czechów wciągnąć w kolaboracje. Recz jasna, Czesi tego tak nie widzieli. Myśleli, że to jest taka forma współpracy, w której uda im się Niemców wyprowadzić w pole, że będą im składali jakieś hołdy, ale będą robili swoje. (...)

Ja bym się zgodził z tezą, że władze czeskie były kolaboracyjne, powiedziałbym tylko, że one nie były takie od początku, tylko się takie stały. (...) Wszystko zależy od tego, jak definiujemy kolaboracje. To jest dość ciekawe i skomplikowane, w gruncie rzeczy, zagadnienie. (...) Z kolaboracją jest tak jak z wieloma innymi zjawiskami, które dotyczą zachowań społecznych, i które są na bieżąco definiowane przez zbiorowości. (...) Nie tylko zachowania, które jednoznaczne uważano za przestępstwo, kwalifikowano jako kolaboracje, ale też takie, które leżały w szarej strefie pomiędzy tym co przyzwoite i tym co naganne. (...)

Władze czeskie, gdzieś pomiędzy zdrowym rozsądkiem, a chęcią obrony tego co da się uratować, prowadziły bardzo długo taki taniec na linie. Z jednej strony, wiedziały, że na pewne ustępstwa muszą iść wobec Niemców, muszę wydać pewne oświadczenia lojalnościowe, zapewnić niezakłóconą pracę czeskiego przemysłu. Z drugiej strony, próbowały grać na zwłokę, nie dopuścić do tego, żeby na czele kraju stanęli kolaboranci z przekonania, czyli czescy faszyści czy pozbawieni jakichkolwiek skrupułów cynicy. (...)

Cała rozmowa do wysłuchania na kanale YT podcastu "Drozdowisko".

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.

Polecamy również poprzednią książkę autora - "Kiedy wybuchnie wojna?".