Dramaty i prześladowanie osób nieheteronormatywnych są przez historyków wciąż traktowane jako nieznaczący margines opowieści o II wojnie światowej i czasach powojennych. O tym, jak przywrócić im pamięć i dlaczego właśnie teraz trzeba to w końcu zrobić, w rozmowie z Pauliną Małochleb dla "Przekroju" opowiada Joanna Ostrowska autorka książki "Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej".

Chcę symbolicznie uderzyć pięścią w stół, żeby znajdujące się na nim rzeczy podskoczyły i głośno zadźwięczały. To opowieść o podwójnej niesprawiedliwości: o cierpieniu osób LGBT skazanych z paragrafu 175 niemieckiego prawa (paragraf z końca XIX w., szeroko wykorzystywany w III Rzeszy – przyp. autora), w ramach którego penalizowano osoby nieheteronormatywne, ale też o tym, jak już po wojnie skazywano je na wstyd i milczenie. I to milczenie trwa do dzisiaj, gdy uznajemy, że osób takich było zbyt mało, by się nimi w ogóle zajmować. Chciałam, aby moja książka była sygnałem dla innych badaczy, że wciąż istnieje wiele niezbadanych dokumentów. Kiedy 10 lat temu przystępowałam do pracy, nie wiedziałam, że książka będzie miała jeszcze jeden cel – przypominać w ogóle o osobach LGBT, odpowiadać na nasilającą się homofobię. (...).

Paragraf 175, tzw. różowy trójkąt, to była kategoria wyjątkowo prześladowana i pogardzana w hierarchii. Poza tym ta książka ma pokazywać ciągle trwającą niesprawiedliwość, to, że 1945 r. nie był dla społeczności LGBT żadnym przełomem. Nie skończył się dla nich ani lęk, ani wstyd, ani konieczność zakładania masek. Niektórzy wyjeżdżali za granicę, inni zmieniali tożsamość, ukrywali fakt uwięzienia podczas wojny, udawali, że chodziło o inny paragraf. Próbowałam pokazać te wszystkie rozmaite ich drogi, sposoby obrony i ucieczki. 

Więcej o książce tutaj.

Cały wywiad można przeczytać tutaj.