Przyznaję sobie prawo krytyki tego kraju, bo jest to również mój kraj. Są aspekty życia tu, które bardzo doceniam, natomiast zwracam uwagę na to, co również im nie powinno odpowiadać - mówi Ewa Sapieżyńska, autorka książki "Nie jestem twoim Polakiem", w rozmowie dla "Gazeta.pl".

W mojej książce staram się właśnie te etykietki zrywać. A Norwegowie? Są bardzo skupieni na naturze, na nartach, swoim wolnym czasie. Jednocześnie wyczuwa się w ich kulturze pewne poczucie wyższości. Tak bardzo udał się im ich system, ich państwo i społeczeństwo, że ta nutka arogancji co do innych kultur gdzieś w Norwegach pobrzmiewa. (...)

Jednak legenda o powstaniu Norwegii jest taka, że od samego początku był to kraj, gdzie różnice między ludźmi, stanami czy klasami były małe. Nawet "przed ropą". Nie było tu, w przeciwieństwie do Szwecji, własnej arystokracji. Do tego dochodzą mityczne cztery ciemne wieki pod butem duńskim, sto lat niby-unii ze Sztokholmem, gdzie to właśnie Sztokholm dominował w tym dwunarodowym kraju. A Norwegowie? Według legendy przez cały czas byli albo rolnikami, albo rybakami. (...)

Okazuje się, że pochodzenie etniczne wiąże się w oczach norweskich pracodawców z kwalifikacjami i kompetencjami zawodowymi. To, skąd jesteś, dla tutejszych menedżerów często decyduje, czy "nadajesz się" do takiego czy innego zawodu. Polacy i Litwini "nadają się do pracy fizycznej", ciężko pracują, rzadko biorą zwolnienia lekarskie, ale zupełnie "nie nadają się" do bezpośredniego kontaktu z klientem. Za mało się uśmiechają. "Są jak konie, nie myślą" - powiedział w wywiadzie jeden z zatrudniających. (...)

Wydaje mi się, że dzięki mojej książce kilka spraw udało się popchnąć. W kwietniu 2023 weszło w życie nowe rozporządzenie zamykające drogę wyzyskiwaniu pracowników przez firmy pośrednicze. Zwróciłam uwagę na szklane sufity, niewidzialne bariery na rynku pracy i rynku mieszkaniowym. I w tutejszej polityce, gdzie trudno działać, mówiąc z obcym akcentem. To dopiero pokolenie naszych dzieci, płynnie i czysto mówiące po norwesku, chodzące do szkoły z przyszłymi politykami, nie będzie tak ograniczone barierami, z którymi mierzą się ich rodzice. To naprawdę nieduży kraj. Na ślub zapraszasz najbliższych przyjaciół, z którymi chodziłeś do przedszkola, bo od tej pory krąg twoich znajomych zasadniczo się nie rozszerzył. (...)

Wystarczyło powiedzieć moim znajomym w Polsce, jaki jest tytuł mojej książki, bym usłyszała, że książce "Nie jestem twoją Ukrainką" łatwo byłoby powstać. Mam nadzieję, że moja tak właśnie będzie czytana. Że pobudzi do refleksji o tym, jak traktujemy obcych, jak wznosimy bariery między "nami" a "nimi".

Cała rozmowa dostępna jest na portalu "Gazeta.pl".