Politycy Zachodu nie bronili Czechów i Słowaków, bo chcieli ugłaskać Adolfa Hitlera. Naiwnie myśleli, że poświęcenie czeskich Sudetów pozwoli zachować pokój na kontynencie. Wódz Rzeszy oczywiście ich o tym zapewniał - mówi Piotr Majewski, autor książki "Niech sobie nie myślą, że jesteśmy kolaborantami", w rozmowie z Arkadiuszem Gruszczyńskim dla weekendowego wydania Gazeta.pl.

Czechosłowacja uczyniła emblemat z przywiązania do demokracji parlamentarnej. Mobilizowało to część zachodniej opinii publicznej do obrony młodej republiki. Jednak kiedy przyszło co do czego, w 1938 roku Francja i Wielka Brytania na konferencji w Monachium oddały część Czechosłowacji Hitlerowi, a demokracja przegrała z twardymi, realnymi interesami mocarstw. Politycy Zachodu nie bronili Czechów i Słowaków, bo chcieli ugłaskać Adolfa Hitlera. Naiwnie myśleli, że poświęcenie czeskich Sudetów pozwoli zachować pokój na kontynencie. Wódz Rzeszy oczywiście ich o tym zapewniał. (...)

A.G.: "Nie przechwalając się, ale tu rzeczywiście muszę powiedzieć, że zrobiłem to elegancko".

Tak skomentował w rozmowie z Heinrichem Himmlerem zajęcie tego terenu. Czesi się mu podporządkowali, więc uznał, że jeśli będą zachowywali się rozsądnie, to zachowają pewną autonomię.

A.G.: Rozsądnie, czyli jak?

Po pierwsze, mieli zaniechać oporu zbrojnego, co rzeczywiście nastąpiło. W dalszej kolejności Niemcy oczekiwali, by Czesi zaprzestali jakiejkolwiek działalności politycznej. Prezydent Emil Hácha zlikwidował więc partie polityczne, pozostali tylko niepokorni faszyści. Czesi mieli zająć się pracą.

A.G.: Na rzecz Wehrmachtu.

Produkując broń strzelecką i amunicję, czołgi, samoloty i samochody pancerne. Niemcy nazywali Czechy arsenałem III Rzeszy. Z czasem nazistowska propaganda zaczęła przedstawiać to jako niepisany układ: w zamian za pracę i respektowanie niemieckiej hegemonii nie muszą walczyć na frontach, co miało miejsce w przypadku części innych narodów podporządkowanych hitlerowskiemu imperium. (...)

A.G.: A zwykli Czesi chcieli zachować święty spokój?

Reakcje były zróżnicowane. Stosunkowo niewiele osób stawiało czynny opór, tworzyło organizacje konspiracyjne, podejmowało działania wymierzone w okupantów. Na drugim biegunie znajdowała się również nieliczna grupa, która zwęszyła okazję do ugrania czegoś dla siebie i była gotowa współpracować z Niemcami na każdych warunkach, często uprzedzając ich żądania. I wreszcie gdzieś pomiędzy tymi dwiema skrajnościami znajdowała się największa część czeskiego społeczeństwa. Ta, która nie przepadała za Niemcami, opowiadała o nich dowcipy, początkowo brała nawet udział w akcjach protestacyjnych, a potem chciała już tylko bezpiecznie doczekać końca wojny. (...)

Cały tekst do przeczytania na portalu Gazeta.pl.

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.