Marta jest córką księdza. „Koleżanka wykrzyczała, że ochrzcił mnie własny ojciec”

Dawniej, gdy mówiłam o tym, że jestem córką księdza, czułam się bardzo źle, bo było to dla mnie trudne emocjonalnie. Dziś rozmawiam o tym bez większych emocji, na chłodno. Wiem, że to dobry znak - mówi Marta Glanc, autorka książki "Córka księdza", w rozmowie dla portalu Radia Zet.
Terapia pomogła mi się oswoić z tym tematem, ale to była długa droga. Gdy poszłam do terapeutki pierwszy raz – jeszcze na studiach – przez rok nie byłam w stanie przyznać, że jestem dzieckiem księdza. Po opublikowaniu anonimowego reportażu postanowiłam, że czas na następny krok. Poszłam więc na kolejną terapię i od razu powiedziałam terapeutce całą prawdę. Zaznaczyłam, że myślę o napisaniu książki na ten temat i spotkałam się z ogromnym zrozumieniem. Terapeutka powiedziała mi, że to jest dobry pomysł, bo książka może być dla mnie czymś w rodzaju autoterapii. Powiedziała, że pisząc ją w pewien sposób oddam Kościołowi tajemnicę, która do niego należy i pozbędę się balastu, który noszę od lat, i który jest dla mnie zdecydowanie za ciężki. (...)
W moim środowisku po prostu nikt o tym nie mówił. Pamiętam, że w gimnazjum moja koleżanka z klasy w czasie kłótni wykrzyczała, że ochrzcił mnie własny ojciec. Podobno wtedy wiele osób dowiedziało się, kto tak naprawdę nim jest. Ale ten moment nie utkwił mi w pamięci jakoś szczególnie. Odsunęłam to od siebie.
Gdy byłam dzieckiem, uważałam, że to ja jestem inna – że to ze mną jest coś nie tak. Myślałam, że ludzie mnie nie lubią, bo jakoś dziwnie się zachowuję. Obwiniałam o wszystko siebie. Dziś wiem, że to częsty mechanizm – gdy rodzice nie potrafią sprostać zadaniu, dzieci próbujące bronić ich autorytetów przerzucają całą winę na siebie. Żyłam w tym poczuciu winy bardzo długo. (...)
Tak naprawdę świadomość tego, co właściwie jest problemem zyskałam dopiero, gdy poszłam na pierwszą terapię. Przez rok nie byłam w stanie wyznać terapeutce, że jestem dzieckiem księdza. Bardzo chciałam to zrobić. Przed każdym spotkaniem powtarzałam sobie „tym razem na pewno powiem”, ale to się nie udawało. Była we mnie jakaś blokada pielęgnowana latami życia w tajemnicy.
Cała rozmowa na stronie Radia Zet.