Dziewczyny pracujące w fabrykach chodziły na skargę do dyrektorów, próbowały wywalczyć lepsze warunki pracy, płacy… Ciągle czytałam o awanturach, które wszczynały. Prawdopodobnie w ten sposób powstał stereotyp robotnicy jako kobiety wrzaskliwej, głośnej, bezczelnej. A one po prostu walczyły o swoje prawa - mówi Alicja Urbanik-Kopeć, autorka książek "Anioł w domu, mrówka w fabryce" i "Chodzić i uśmiechać się wolno każdemu", w rozmowie z Jackiem Tomczukiem dla "Newsweek Historia".

Ta masa kobiet z klasy ludowej przerażała ówczesnych mieszkańców miast. Bo oto kobiety same chodzą do pracy, mają pieniądze, które mogą wydawać, na co chcą, mogą mieszkać bez ślubu z jakimś mężczyzną. To budzi absolutny sprzeciw i dlatego powstają teorie, że kobiety z tej klasy potrzebują kontroli, bo same nie dadzą sobie rady. (…)

Jednym z założeń dotyczących XIX-wiecznego społeczeństwa było przekonanie, że mężczyźni mają swoje potrzeby seksualne, a kobiety nie. Wytworzył się cały piętrowy, bardzo misternie skonstruowany system pseudopsychologiczno-medyczny, który mówił, że mężczyźni do zachowania zdrowia psychicznego i fizycznego potrzebują seksu, kiedy mają na to ochotę. Ale nie mogą tego robić z kobietami ze swojej klasy społecznej, ponieważ obowiązującym je sztywnym wzorcem kulturowym jest pobożność, czystość moralna, posiadanie tylko jednego partnera seksualnego w życiu. (…) Z pomocą przyszedł ogromny, wdzierający się w sferę domową kobiecy proletariat w postaci służących. (…) Dlatego mężczyźni z klasy wyższej traktują te kobiety, przy cichej tolerancji pań domu, jako swoje podręczne partnerki seksualne. Są molestowane, gwałcone, wykorzystywane. (…)

Cała rozmowa do przeczytania w "Newsweek Historia" (1/2022).

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.