Jednak najbardziej istotny w tym wszystkim jest fakt, że "Superniania" oraz inne programy z udziałem nieletnich są odzwierciedleniem tego, jak dorośli na co dzień traktują dzieci. I jest to bardzo przykre - mówi Anna Golus, autorka książki "Superniania kontra trzyletni Antoś", w rozmowie z Iwoną Wcisło z portalu "Kobieta WP.pl".

Według mnie już sam fakt, że ekipa telewizyjna wchodzi do domu rodziny, świadczy o przedmiotowym traktowaniu dzieci. Dorośli dają sobie przyzwolenie na łamanie prawa dziecka do prywatności, włażą z buciorami do dziecięcych pokoików i łazienek, gdzie dzieci siedzą w wannie czy na nocniku. Dorośli nie pytają dzieci o zgodę, a często są na tyle bezczelni i zadufani w tej swojej władzy, że wmontowują do tych programów wyrazy sprzeciwu dzieci. W "Superniani" jedna dziewczynka opluła kamerę, co ma jednoznaczny wydźwięk. (...)

Za pozytyw upatruję fakt, że Dorota Zawadzka sprzeciwiała się przemocy fizycznej. Tylko co z tego, gdy alternatywą dla przemocy fizycznej stała się przemoc psychiczna? Niektóre porady były bardzo w porządku - zwracanie uwagi na to, że trzeba spędzać czas z dziećmi, nie można ich zmuszać do jedzenia czy mycia włosów. Ale z drugiej strony, to jak potraktowano Wiktorię podczas kąpieli, pokazało coś zupełnie innego.

Gdybym miała zrobić bilans tego programu, to uważam, że przyniósł więcej złego niż dobrego. Chociażby z tego powodu, że zapoczątkował w Polsce modę na kolejne tego typu formaty – mniej lub bardziej przemocowe, ale zawsze depczące prywatność dzieci. We wszystkich telewizjach, nie tylko w TVN. (...)

Cała rozmowa dostępna jest na stronie portalu "Kobieta WP.pl".

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.