Nadal boję się zagadać do obcej osoby na ulicy, ale nie mam problemu z tym, by wyjść na scenę i przez godzinę mówić o moim doświadczeniu. Dodało mi to siły życiowej, której nawet ogromny hejt nie jest w stanie mi obrzydzić - mówi Maja Heban, autorka książki "Godność, proszę", w rozmowie dla portalu NaTemat.pl.

Dokonałam wyboru: mówię, jak jest, bo po pierwsze, w Polsce dotąd nie było wielu takich świadectw, a po drugie nie chcę, by ludzie myśleli o mnie jak o kobiecie z penisem. Natomiast inne osoby transpłciowe mogą dokonać innego wyboru. Nikt nie musi się tłumaczyć. Nikt nie musi też przechodzić operacji, by "zasłużyć" na uznanie swojej transpłciowości. Brak zabiegu nie wpływałby na moją wartość. Nie wiem, czy rozumiesz, co mam na myśli. (...)

Część ludzi widzi sytuację tak: istnieją tylko kobiety i mężczyźni, mężczyźni mają penisa, a kobiety waginę, mężczyźni z racji swojej płci są lepsi i mają prawo rządzić kobietami. Osoby trans są żywym dowodem na to, że czasami ta wizja świata jest nadmiernie uproszczona. Stereotypy sypią się jak domek z kart. Wtedy włącza się agresja. (...)

Gdy nasze człowieczeństwo jest cały czas kwestionowane, gdy nasze ludzkie prawa są cały czas przedmiotem debaty prowadzonej ponad naszymi głowami, gdy warunki tranzycji są określane przez osoby, które nie mają o niej zielonego pojęcia – mają prawo puścić nam nerwy. I jeśli użyjemy wtedy ostrych słów, to nie one są problemem. One są reakcją na problem. Z jakiej racji mamy udawać, że to, co na nas pada, to deszcz? (...)

W 2019-20 roku szczucie obozu Zjednoczonej Prawicy na naszą społeczność nabierało coraz większego rozpędu. Politycy kłamali, że nie jesteśmy ludźmi, tylko ideologią. W reakcji na tę nagonkę osoby LGBT zaczęły się outować. Ja też wyszłam wtedy z szafy. Błyskawicznie spadł na mnie ogromny, wręcz niewyobrażalny hejt od rzeszy obcych ludzi. (...)

Cała rozmowa dostępna jest na portalu NaTemat.pl.