W ramach pracy nad książką zaczęłam więc tę "godność" interpretować trochę inaczej. Stała się ona dla mnie możliwością opowiadania własnej historii na swoich warunkach - mówi Maja Heban, autorka książki "Godność, proszę", w rozmowie dla Noizz.pl.

Zacznę od tego, że godność w tym klasycznym rozumieniu jest nam ciągle odbierana. Na każdym kroku musimy się borykać z tym, że samo nasze istnienie spotyka się z żartami, wyszydzaniem czy hejtem. Godność polega na tym, żeby nie traktować nas jak chorych psychicznie. Ale mi chodzi o coś więcej. Mówię: to, że nie będziecie nas tak traktować to za mało. Będziemy walczyć o więcej. (...)

Tak, to nie jest książka tłumacząca absolutne podstawy dotyczące transpłciowości. Pisałam ją z myślą o tym, żeby osoby transpłciowe miały satysfakcję, że ktoś mówi te rzeczy do nich. To wszystko jest ujęte z perspektywy osoby, która bardzo mocno siedzi w aktywizmie i interesuje się tym, co na bieżąco dzieje się wokół i w społeczności osób transpłciowych. Dlatego może to być też jakieś nowe źródło wiedzy dla niektórych osób trans, stać się pewnym katalizatorem przemyśleń i wniosków. (...)

Na pewno dużo osób transpłciowych chce przyjmować ekspresję, która jak najbardziej wtopi je w cisnormatywne społeczeństwo i gdyby miały magiczną różdżkę, to zmieniłyby za jej pomocą całe swoje ciało na wyglądające jak osoby cispłciowej. Trzeba też wziąć jednak pod uwagę to, że dla niektórych to jak najmocniejsze dopasowanie do binarnych podziałów jest też po prostu zgodne z ich tożsamością, a odchyły w niejednoznaczność płciową mogą się wiązać z dużą dysforią — ja jestem taką osobą. (...)

W tym momencie nie spodziewam się mimo wszystko, że temat tranzycji znajdzie się u nas w jakimś centrum kampanii wyborczej. Ale oczywiście nie mam pewności. Z drugiej strony przy obecnym rządzie nie mamy szans na to, żeby wywalczyć jakiekolwiek postulaty dotyczące naszych praw.

Natomiast, jeśli zmieni się rząd, to obawiam się, że nadal będzie to powolne odzyskiwanie normalności, zamiast natychmiastowego wyrównania naszych praw do europejskich standardów. Wydaje mi się, że niestety jak na razie będziemy musieli godzić się na mniej, niż potrzebujemy. Bo np. ustawa o tranzycji, nie może być dobrą ustawą bez ustawy o małżeństwach jednopłciowych, bo jeśli dana osoba pozostająca w małżeństwie, będzie chciała przejść tranzycję, to będzie nadal zmuszona do wzięcia rozwodu. A ja nie wierzę, że jeśli wygra liberalna opozycja, to wprowadzi równość małżeńską. (...)

Cała rozmowa dostępna jest na portalu Noizz.pl.