To jest rzecz, którą mówi się klerykom od samego początku, przy każdej możliwej okazji, i bez okazji też - posłuszeństwo, ono jest najważniejsze - mówi Robert Samborski, autor książki "Sakrament obłudy", w rozmowie z Arturem Nowakiem na kanale YT Sekielski Brothers Studio.

W kościele ma być posłuszeństwo. Było to nam tak tłumaczone, że nawet jeżeli przełożony każe mi zrobić coś złego, niegodziwego, coś z czym się moje sumienie nie zgadza, to i tak powinienem to zrobić, bo Bogu milsze będzie to posłuszeństwo. On z tego zła, które zrobię, przez posłuszeństwo wyprowadzi dobro. (...)

Przełożeni w seminarium są bardzo podejrzliwi, kiedy ktoś ma za dobre oceny, bo to znaczy, że jest zbyt inteligentny. Rektor mnie wezwał po czwartym roku i powiedział, że przez wszystkie te semestry miałem najlepsze oceny na roku, stąd też powinienem zastanowić się czy nie jestem pyszny. Kościół stawia na nietęgie głowy. Jeżeli jakiś ksiądz będzie wybijał się z kazaniami, też trzeba go utemperować. Ma być równo. (...)

W seminarium kleryk jest uczony rozdwojenia jaźni. Na raz, każe mu się być pobożnym i pilnuje się tej pobożności, ale jeśli ktoś za bardzo jest pobożny, np. będzie się modlił w czasie, który nie jest przewidziany w regulaminie, to już jest podejrzany. (...)

Cała rozmowa do zobaczenia na kanale YT Sekielski Brothers Studio.

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.