Jestem córką księdza, proboszcza niewielkiej parafii w Wielkopolsce. Oto nasza historia - głos "ukrytych dzieci"

Jestem przekonana, że z czasem będzie coraz więcej takich osób jak ja, które publicznie powiedzą: "moim ojcem jest ksiądz". Wiem, ile każda z nas musi przejść, aby móc to zrobić - pisze Marta Glanc, autorka książki "Córka księdza", w tekście dla Glamour.pl.
Przez większość życia myślałam, że sama jedna na świecie doświadczam braku przynależności i poczucia, że nie powinno mnie być na tej planecie. Że nie zasługuję na życie, a już na pewno nie na dobre życie, skoro nie przewidziano istnienia dzieci księży. Wszędzie czułam się nie na miejscu, nie u siebie. (…)
Po wydaniu książki "Córka księdza" skontaktowały się ze mną inne dzieci księży, które wiedzą dokładnie, co przechodziłam. Wtedy poczułam, że jest nas więcej: była to ulga, ale i współczucie do osób, które cierpiały jak ja. Mamy wiele wspólnego: jesteśmy w terapiach, leczymy się psychiatrycznie, nierzadko mamy za sobą próby samobójcze.
To wręcz niesamowite, jak nasze problemy łączą się we spójną całość. Może w przyszłości, za kilka lub kilkadziesiąt lat, ktoś zbada, jaki wpływ na psychikę ma takie życie w ukryciu. A wystarczyłoby, żeby Kościół w końcu głośno przyznał, że celibat to fikcja. Że księża mają dzieci, partnerki lub partnerów, że na parafiach sypiają ich rodziny, kochanki, zapraszani są pracownicy seksualni.
Oczywiście pewnie nigdy tego nie zrobi. Zmusił swoich pracowników do wyrzeczenia się seksualności, co jest zwyczajnie niemożliwe. To część naszego człowieczeństwa. Celibat jest najwyższą formą kontroli instytucji, która dzisiaj wydaje mi się wręcz nieludzka. (…)
Kończą się już czasy, gdy każdy może powiedzieć lub napisać o dzieciach księży, co chce i bez ich udziału. Teraz powoli odzyskujemy głos. Jestem przekonana, że z czasem będzie coraz więcej takich osób jak ja, które publicznie powiedzą: "moim ojcem jest ksiądz". Wiem, ile każda z nas musi przejść, aby móc to zrobić. Wiem też, że wiele z nas dopiero jest w połowie tego procesu. Etapu wyzwolenia z tajemnicy nałożonej przez Kościół, już w chwili poczęcia. Mnie bezpośrednio dotyczył grzech pierworodny. Ale sama sobie dałam rozgrzeszenie i zyskałam siłę, jakiej nie miałam przez całe swoje życie.
Cały tekst dostępny jest na Glamour.pl.