Wydaje nam się, że jest tak źle, bo ciągle słyszymy, że tu chcą wycinać drzewa, tu jakaś rewitalizacja parku, w ramach, której ileś drzew będzie usuniętych. Tak naprawdę słyszymy o tym, może wcale nie dlatego, że tych działań jest aż tak dużo, tylko dlatego, że każde z nich nabiera rozgłosu. Wcześniej takie rzeczy przechodziły często bez echa. Myślę, że to jest zmiana, która dzieje się na naszych oczach, że mieszkańcy nabrali odwagi do tego, żeby protestować, zrozumieli, że mają do tego prawo - mówi Jan Mencwel, autor książki "Betonoza" w podcaście "Granice: literatura, architektura, społeczeństwo".

Betonoza dzieje się teraz. Jesteśmy w momencie, w którym możemy odejść z drogi betonowania miast i przestrzeni, niszczenia przyrody. Wydaje mi się, że ostatnie dziesięć, piętnaście lat, to okres bardzo intensywnej betonozy. I to też był impuls do tego, żeby zabrać się za ten temat i napisać książkę. Miałem takie wrażenie, że jest to żywe zjawisko, żywy konflikt, który dzieje się teraz na naszych oczach. Pojawia się też pytanie, skąd to się bierze. Wydaje się, że rośnie świadomość ekologiczna, wiele osób na nowo przeżywa otwarcie się na przyrodę, kontakt z naturą, a jednak, niestety, dzieją się rzeczy idące w zupełnie przeciwnym kierunku. (...)

Jestem jednak optymistą i wydaje mi się, że pewna zmiana następuje w podejściu do szeroko pojętej natury w miastach. Po pierwsze, więcej jest protestów niż kiedyś. Dlatego wydaje nam się, że jest tak źle, bo ciągle słyszymy, że tu chcą wycinać drzewa, tu jakaś rewitalizacja parku, w ramach, której ileś drzew będzie wyciętych. Tak naprawdę słyszymy o tym, może wcale nie dlatego, że tych działań jest aż tak dużo, tylko dlatego, że każde z nich nabiera rozgłosu. Wcześniej takie rzeczy przechodziły często bez echa. Myślę, że to jest zmiana, która dzieje się na naszych oczach, że mieszkańcy nabrali odwagi do tego, żeby protestować, zrozumieli, że mają do tego prawo. (...)

Wydaje mi się, że mamy w Polsce bardzo dobrych architektów krajobrazu. Mamy również tradycję architektury krajobrazu, niestety zapomnianą. Problem jest taki, że architekci krajobrazu dzisiaj w dużej mierze zajmują się projektowaniem na potrzeby prywatnych podmiotów, projektują ogródki przydomowe, tego typu przestrzenie zamknięte. Natomiast bardzo rzadko pracują nas przestrzeniami publicznymi. Nie ma też przepisów, które mówiłyby o tym, że przy dużych projektach, takich jak rewitalizacje rynków, powinien pracować architekt krajobrazu. Mało tego, jest to też często pierwsza rzecz, na której można zaoszczędzić. Z tego wychodzą takie kwiatki, jak drzewa w donicach itp. (...)

Cała rozmowa do wysłuchania na stronie podcastu "Granice: literatura, architektura, społeczeństwo".

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.