Irlandczycy obalili władzę Kościoła, już się nawet nie spowiadają. Polska też wstanie z kolan
Irlandczyków kompletnie dziś nie obchodzi, co księża i biskupi mają im do powiedzenia. Przestali się bać - mówi Marta Abramowicz, autorka książki "Irlandia wstaje z kolan", w rozmowie dla tygodnika "Polityka".
W innych społeczeństwach europejskich laicyzacja postępowała szybciej; zwłaszcza po II soborze watykańskim. Ale Kościół przez wieki starał się trzymać kobiecą seksualność w ryzach, a szczególną egzemplifikacją tego procesu w XX w. stała się Irlandia. W 1950 r. biskupi oprotestowali tam nawet projekt ustawy, by kobiety w ciąży i dzieci objąć bezpłatną opieką lekarską. Uznali, że badanie młodych kobiet może wystawić na szwank ich moralność, a od pouczeń w kwestiach intymnych są księża, a nie lekarze. Poza tym pieniądze zarabia głowa rodziny, czyli mężczyzna. On płaci za leczenie i decyduje. Bezpłatna opieka pozbawi go kontroli. W Irlandii bardzo długo panował lęk przed księżmi, bo oni decydowali o wszystkim. Gdy ktoś starał się o pracę, musiał się liczyć z tym, że pracodawca spyta o referencje proboszcza - lepiej więc się nie wychylać. Tak jak w pisowskiej Polsce dyrektorzy szkół boją się wychylać i np. zorganizować Tęczowe Piątki czy zrobić cokolwiek, co mogłoby urazić Kościół. Ministerstwo Edukacji i kuratoria coraz bardziej zacieśniają władzę nad dyrekcjami szkół. (...)
Kult papieża w Polsce był jeszcze bardziej zintegrowany z naszą tożsamością, ale zachwyt Irlandczyków tą postacią był ogromny. Na spotkaniu z Janem Pawłem II podczas jego pierwszej pielgrzymki stawiło się pół narodu. Polacy, czytając o tym, na pewno odnajdą swoje emocje. Różnica jest taka, że Irlandczykom łatwiej było zauważyć wady tego pontyfikatu. Dziś irlandzcy katolicy mówią o Janie Pawle II jako największej katastrofie i uważają, że Kościół dogorywa przez jego rygoryzm i autorytaryzm. (…)
Dziś, gdy wygraliśmy wybory i marzymy o innej Polsce, słyszymy, jak Władysław Kosiniak-Kamysz deklaruje, że w umowie koalicyjnej nie będzie kwestii światopoglądowych. A przecież rozmawiamy o życiu ludzi, o prawach człowieka. Obaliliśmy władzę PiS, ale władza Kościoła trwa nadal i dopóki jej nie obalimy jako społeczeństwo, wciąż będziemy na kolanach. Irlandczyków kompletnie dziś nie obchodzi, co księża i biskupi mają im do powiedzenia. Przestali się bać. (…)
To paradoks, ale i Irlandii zakonnice wykształciły pokolenia niezależnych kobiet. Od dawna uczą też np. jogi, co w Polsce jest nie do wyobrażenia. W Polsce - przez to, że komuniści zabrali zakonnicom ich dzieła - zostały bez pracy i przymierały głodem. Wtedy prymas Wyszyński stwierdził: to my was weźmiemy na parafie. Niby to był ratunek, ale doprowadził do tego, że zakonnice stały się służącymi księży. Przestały mieć cokolwiek do powiedzenia w polskim Kościele. To się powoli zmienia, ale w procesach rozliczania Kościoła i przemian w nim jesteśmy ok. 20 lat do tyłu w stosunku do Irlandii.
Cała rozmowa dostępna jest na stronie tygodnika "Polityka".