Bohaterki mojej książki nie raz powtarzały, że jeśli ktoś nie przeżył, nie doświadczył tego, z czym musi się zetknąć osoba z większa wagą, nie jest w stanie zrozumieć, jak żyje i co czuje osoba gruba. Fakt, że sama jestem gruba, pozwalał mi zyskać ich zaufanie - mówi Maria Mamczur, autorka książki "Gruba", w rozmowie dla "Zwierciadła".

Lekarze zwykle zamiast diagnozować, co jest przyczyną przybierania na wadze, dają radę: „Jedz mniej, więcej się ruszaj”. Mówią to w różny sposób, czasami jawnie deprecjonując osobę, która cierpi z powodu otyłości. Sama zachorowałam na otyłość wtórną, bardzo długo miałam niezdiagnozowaną chorobę tarczycy. Chodziłam do lekarzy, którzy zamiast skierować mnie na badania, które wykluczyłyby (albo potwierdziły) wszystkie inne czynniki wpływające na to, że tyłam od powietrza, mając zdrową i racjonalną dietę, zalecali mi, żebym się więcej ruszała, nie jadła chlebka i ziemniaczków itd. (...)

Nie możemy zapomnieć również o powszechnej obsesji piękna – presji, że musisz wyglądać wspaniale. Jeśli na dodatek ktoś ma deficyt poczucia własnej wartości, jest przekonany, że może to sobie zrekompensować wyglądem. Nie ma społecznego przyzwolenia na wizualną różnorodność. Wszyscy musimy podlegać pewnym kanonom, które są coraz bardziej wyśrubowane. Kiedyś wystarczyło mieć rozmiar 38, by mieścić się w kanonie piękna, dziś od 38 to już granica strefy plus size. (...)

Obwinianie czy strofowanie kogoś, kto przybrał na wadze, jest bez sensu i szkodliwe bez względu na to, co było przyczyną tej nadwagi. Ponadto sprawia, że człowiek ma poczucie winy i sztucznie indukowanego wstydu, wycofuje się z życia społecznego. Wstyd i niechęć do osób grubych napędzają mechanizmy rynkowe. Przemysł fitness, to maszynka do robienia pieniędzy. Żeruje wręcz na zawstydzaniu tych, którzy mają ciała więcej niż przewiduje norma.

Cała rozmowa dostępna jest na stronie "Zwierciadła".