Współcześnie wciąż wielu dziennikarzy myśli o swoim zawodzie, jak o misji. Jeśli tak traktujesz swój zawód, to on staje się twoją tożsamością, a wtedy trudno postawić granicę pomiędzy pracą a życiem prywatnym. To też generuje pole do nadużyć – nadużyć swojego zdrowia, czasu, ale też innych – z Pauliną Januszewską, autorką książki „Gównodziennikarstwo”, w radiowej Czwórce rozmawia Kamil Jasieński.

Dziennikarze lat 90. pisali o demokracji i Polsce, nie zajmowali się prozą życia, problemami tzw. zwykłego człowieka. Z czasem prób wejścia do tej grupy zawodowej się obniżył, a wraz z tym spadły płace. Ten prestiżowy zawód przestał być dobrze, godnie opłacany. […] Gdy dziennikarstwo pożeniło się z PR-em, dalej obniżyliśmy standardy dziennikarskie. To, co kiedyś było nie do pomyślenia, na przykład żeby dziennikarz reklamował telefon komórkowy, dziś jest standardem. [...]

W dziennikarstwie nie ma określonej ścieżki kariery i awansu. Możesz przepracować trzy dekady jako szeregowy dziennikarz czy dziennikarka i nie ma czegoś takiego jak np. w banku, gdzie można awansować na senior menadżera. Nie wiadomo, co zrobić, by piąć się po szczeblach kariery. Nie wiadomo, kto i dlaczego wchodzi na wyższe stanowisko. Osoby zarządzające w mediach mogą być świetnymi dziennikarzami, mieć dużą rozpoznawalność, ale mogą kompletnie nie wiedzieć jak komunikować się z podwładnymi, jak rozwiązywać konflikty. Gdy opowiadam o mobbingu, molestowaniu i tak dalej, myślę, że pewnych problemów może nie unikniemy, ale musimy nauczyć się z nimi pracować. A tego nie ma. Samo szkolenie zrobione w biegu w przerwie między kliknięciami nie wystarczy.

Całą rozmowę znajdziecie na stronie radiowej Czwórki.