Badania pokazują, że dla wielu osób przemilczenia związane z ich pochodzeniem, były dużo bardziej dotkliwe niż samo to, że dowiedzieli się, że ich ojciec był żołnierzem niemieckim, czy radzieckim - mówi Jakub Gałęziowski, autor książki "Niedopowiedziane biografie", w rozmowie dla radia TOK FM.

W rozmowach, które odbywałem można mówić o swego rodzaju hierarchizacji losów. Szczególnie w przypadku osób, których ojcami byli okupanci niemieccy, spotykałem się z takim stwierdzeniem, że na szczęście był to tylko żołnierz Wermachtu. Jest to tendencja, która pojawia się w wielu historiach, także w innych krajach, czyli próba idealizacji samego ojca, ale też związku między nim a matką. (...) Każdy z nas szuka potwierdzenia, że urodził się z miłości, i że za naszym istnieniem stoi coś dobrego, pozytywnego, a nie np. przemoc. Te tendencje absolutnie były widoczne też w rozmowach, które przeprowadzałem. Wiele razy moi rozmówcy przekonywali mnie, że to była wielka miłość, miłość wbrew złu wojny, iskierka dobra w morzu nienawiści, takie metafory się pojawiały. (...)

Moi bohaterowie często mają takie poczucie bycia oszukiwanymi. Używam tutaj metafory słonia w salonie, gdzie w rodzinie wszyscy coś wiedzą, ale osoba, której do dotyczy nie ma tej wiedzy. To było częste doświadczenie moich rozmówców. Szczególnie w tych przypadkach, kiedy dowiedzieli się o swoim pochodzeniu znacznie później, a w swoim dzieciństwie słyszeli różnego rodzaju przytyki, których kompletnie nie rozumieli. I dopiero potem kiedy prawda w rozmaity sposób do nich docierała, ta układanka się dopełniała. Był to rodzaj napiętnowania nie wprost - bardziej przez przemilczenia, półprawdy. 

Cała audycja dostępna jest na stronie radia TOK FM.