We wrześniu 1938 r. (...) Czesi masowo wychodzili na ulicę, domagali się tego, żeby dano im broń, na którą płacili podatki. Czechosłowacja znajdowała się na krawędzi wielkiego przewrotu - który mógłby zmieść establishment polityczny i z dużym prawdopodobieństwem zakończyć się wojną domową. Do tego jednak nie doszło. Czesi przeżyli za to szok: nagle, wbrew bojowym nastrojom, zostali zmuszeni przez elity do kapitulacji bez walki. Doszło do masowej dezorientacji społeczeństwa - opowiada Piotr M. Majewski, autor książki "Niech sobie nie myślą, że jesteśmy kolaborantami", w wywiadzie z Esterą Flieger w "Dziennik Gazeta Prawna".

E.F.: Czego chciało czeskie społeczeństwo? Walczyć z Niemcami?

P.M.M.: We wrześniu 1938 r. idea walki z Niemcami spotkała się z ogromnym poparciem. Czesi masowo wychodzili na ulicę, domagali się tego, żeby dano im broń, na którą płacili podatki. Czechosłowacja znajdowała się na krawędzi wielkiego przewrotu - który mógłby zmieść establishment polityczny i z dużym prawdopodobieństwem zakończyć się wojną domową. Do tego jednak nie doszło. Czesi przeżyli za to szok: nagle, wbrew bojowym nastrojom, zostali zmuszeni przez elity do kapitulacji bez walki. Doszło do masowej dezorientacji społeczeństwa. Głosy o konieczności obrony republiki zostały nagle zagłuszone jej totalną krytyką oraz hasłami o konieczności zbliżenia z III Rzeszą. Nastąpiła erupcja nienawiści do wszystkiego, co Czechosłowacja reprezentowała wcześniej. U bardzo wielu ludzi spowodowało to dysonans poznawczy. Ten z kolei zazwyczaj pociąga za sobą wycofanie się, utratę zainteresowania życiem publicznym. (...)

E.F.: Czesi mieli poczucie, że rząd ich uratował?

P.M.M.: Z jednej strony niesmak kolaboracji pozostał. Z drugiej z widać to również w dzisiejszej refleksji historycznej zapanowało uczucie ulgi, że dzięki kolaborantom udało się przejść przez okres okupacji w miarę suchą stopą. (...)

Cały wywiad przeczytać można na stronie "Dziennik Gazeta Prawna".

Książka do kupienia na stronie Wydawnictwa KP.