Główny bohater został inżynierem nie dlatego, by można było wychwalać wielkie budowy socjalizmu. Jerzy Gruza – co podkreślał w wywiadach – uwielbiał budowy. Pasjonował się technologią. Godzinami śledził wznoszenie hotelu Forum. Fach Stefana Karwowskiego stanowił pochodną zainteresowań reżysera – z Rafałem Dajborem, aktorem, dziennikarzem i pisarzem, autorem książki „40-latek. Kulisy kultowego serialu”, na łamach „Do Rzeczy” rozmawia Tomasz Zbigniew Zapert.

Gruza i Toeplitz zyskali przeświadczenie, że choć nie przekonali do siebie krytyków, to publiczność już tak. […] Toeplitz przeważnie wymyślał problematykę kolejnych perypetii Karwowskiego, a Gruza perfekcyjnie obudowywał te pomysły w anegdotę, dialog, budował z nich sceny i ujęcia oraz znajdował puenty. Moim zdaniem stworzyli naprawdę fenomenalny tandem scenopisarski. Utrafili w oczekiwania widzów i stworzyli serial kultowy, który wrósł w naszą rzeczywistość kulturową i popkulturową. […] Z sukcesem pokazały go telewizje wschodnioniemiecka, austriacka i francuska. Czyli przekroczył żelazną kurtynę. 

[…] rzeczywiście budowlańcy, którzy przecież pomagali w realizacji serialu (dzięki ich życzliwości „40-latek” mógł powstawać na budowach, o których opowiadał), potem kręcili nosem, że filmowcy ośmieszyli ich trud. Dochodziło nawet do oficjalnych spotkań reprezentantów obu ekip. Jedno z nich relacjonuję w książce. Trochę zabawnie się czyta wystąpienia pracowników budowlanych, którzy, w ramach ocieplenia wzajemnych stosunków, podkreślają społeczne walory filmu. Zupełnie, jakby chodziło o jakiś naprawdę poważny problem, a nie komediowy serial.

[…] Smutny był nieco ten koniec Karwowskiego. Przeszedł drogę od serialu, który – na równi z Hansem Klossem czy sprowadzonym z Zachodu Simonem Templarem, czyli „Świętym” w wykonaniu Rogera Moore’a – wyludniał ulice, przez przyjętą tak naprawdę z obojętnością kontynuację, do słuchowiska radiowego nieznanego niemal nikomu. 

Pełną treść rozmowy przeczytacie w 13 numerze „Do Rzeczy” (2024).