W naszej książce pokazujemy, że warto spojrzeć na rasizm w perspektywie globalnej, postkolonialnej, a z drugiej strony, jak na zjawisko kształtowane lokalnie. Kształtowane przez naszą niechęć do inności, do sąsiadów, ale też do Romów - mówi Agnieszka Kościańska, współautorka książki "Odejdź. Rzecz o polskim rasizmie", w rozmowie z Kamilą Kielar z podcastu "Drzazgi świata".

Kolonializm jest elementem, który napędza globalny rasizm, nie jest jednak tak, że kraje, które nie miały kolonii nie znają problemu rasizmu. To nie jest tylko polska specyfika. Kiedy słyszymy słowo rasizm, to ono się nam kojarzy przede wszystkim z Stanami Zjednoczonymi, transatlantyckim handlem ludźmi, niewolnictwem, zachodnioeuropejskim podbojem świata. Pierwsza konotacja rasizmu jest właśnie taka. I oczywiście nikt nie chce być uznany za rasistę, bo rasizm jest niemoralny. To skojarzenie z kolonializmem jest takim skojarzeniem globalnym. Polska, jako kraj, który widzi siebie jako wieczną ofiarę quasikolonialnego podboju rosyjskiego, czy niemieckiego, nie ma w swoim myśleniu miejsca na rasizm, przecież to my jesteśmy ofiarami. (...)

Jeżeli myślimy o rasizmie wyłącznie przez pryzmat Stanów Zjednoczonych, jako o czymś, co jest wyłącznie antyczarne, antyafrykańskie, to wyłączamy z tego myślenia zachowania i politykę antyromską. To jest wygodna postawa. Mówimy "Rasizm jest w Ameryce", więc kiedy robimy coś przeciwko innym, to jest to obrona naszych wartości, misja cywilizacyjna itp. W naszej książce pokazujemy, że warto spojrzeć na rasizm w perspektywie globalnej, postkolonialnej, a z drugiej strony, jak na zjawisko kształtowane lokalnie. Kształtowane przez naszą niechęć do inności, do sąsiadów, ale też do Romów. Jeżeli historycznie na to spojrzymy, to byli oni grupą szalenie dyskryminowaną, w okresie PRL-u najbardziej. (...)

Z jednej strony, jako Polacy mamy doświadczenie ucisku - zabory, komunizm. Cała najnowsza historia Polski, to historia ucisku. Więc mogłoby się wydawać, że będziemy rozumieli to, że ktoś walczy z tym, że jest uciskany, kolonizowany, że stoi na przeciwko imperium, które niszczy jego kraj. Jeżeli przyglądamy się w różnych momentach historycznych dlaczego nie wykazujemy solidarności, to przyczyną jest lęk. Podam przykład, po 1989 roku Polska kończy z komunizmem i ma swój powrót do Europy. Bardzo często na transformację  ustrojową patrzy się przez kategorią powrotu do Europy, powrotu do normalności. Na początku lat 90 pojawiają się w Polsce uchodźcy, migranci, m.in. Romowie rumuńscy. I bardzo częstym argumentem przeciwko nim było to, że oni tutaj przynoszą brud i nieporządek, i zachwieją polską karierą w integracji europejskiej. Mówiono, że nie możemy ich przyjąć, bo są zagrożeniem cywilizacyjnym, jak my przyciągniemy tych zachodnich inwestorów, skoro będziemy mieć koczowiska. Cały czas ta narracja pojawiała się w okresie wczesnej transformacji. I tam samo pojawiała się w okresie międzywojennym w ramach dyskusji w kręgach kolonialnych. (...)

Cała rozmowa do wysłuchania na stronie podcastu.