Prawo kanoniczne niby przewiduje pewne procedury, ale biskup może po prostu powiedzieć: wynoś się! On nie musi się oglądać na żadne procedury - mówi Robert Samborski, autor książki "Sakrament obłudy", w rozmowie z Joanną Podgórską dla tygodnika "Polityka".

Dziś czasami spotykam się z zarzutem, że zmyśliłem tę historię, bo bez zastosowania specjalnych procedur nie można wyrzucić diakona przed święceniami. Owszem, można. Prawo kanoniczne niby przewiduje pewne procedury, ale biskup może po prostu powiedzieć: wynoś się! On nie musi się oglądać na żadne procedury. Co mu zrobi tak potraktowany ksiądz? Nie istnieje żadna realna możliwość sprzeciwu, bo cały los księdza - to, czy będzie miał parafię, źródło utrzymania - jest w rękach biskupa. (...)

Mnie biskup usunął "bez żadnego trybu" za głupi wybryk studencki. Wydaliśmy z kolegą pod pseudonimami książeczkę z satyrycznymi opowiadaniami, która dostała się w ręce przełożonych i część z nich poczuła się urażona. Powołano specjalną komisję śledczą, która przez miesiąc wnikliwie badała ten studencki wygłup, by ustalić, kto został obrażony i przede wszystkim przez kogo. (...)

Zafascynowała mnie przedziwna moc religii do wyjaśniania wszystkiego ot tak, w prosty sposób. Duży wpływ miała też na mnie oaza, którą dziś uważam za wewnątrzkościelną sektę, ze wszystkimi jej atrybutami: bombardowaniem miłością, budowaniem poczucia wyjątkowości i elitarności, systemem urabiania umysłów. (...)

Ludzie idą do seminarium z bardzo różnych powodów. Na pewno spora grupa, choć niestanowiąca większości, jest grupa, do której ja też się zaliczałem - homoseksualistów, którzy święcie wierzą, że nimi nie są. Bo od dzieciństwa, zanim jeszcze mieli szansę rozpoznać swoją orientację, już im wmówiono, że to obrzydliwe, złe, wstrętne i znienawidzone przez Boga. (...) Jest to bardzo cenny pracownik dla kościelnej korporacji, dlatego Kościół walczy, by ta grupa istniała. Taki ktoś przecież nigdy nie porzuci kapłaństwa dla kobiety, jest dla Kościoła "pewniakiem". Dlatego właśnie duchowieństwo protestuje przeciw edukacji seksualnej, żeby młodzi ludzie się nie dowiedzieli, że to normalne, bo ktoś taki jest już dla nich stracony. (...)

Przez pierwszy rok mieszka się osobno i nie odczuwa w pełni tej patologii. Potem wyraźnie widać, kogo ubywa. Tych inteligentnych, najfajniejszych, sympatycznych gości. Zostają mierne kreatury i donosiciele. (...)

Cały tekst do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Polityka" (38/2021) oraz na stronie tygodnika.

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.