Autoholizm – uzależnienie, które zabija

Decydenci teraźniejsi i ludzie budujący wolną Polskę stawiają i postawili na rozwój systemu transportu prywatnego, samochodowego, bo samochód od dekad jest i był obiektem marzeń, fascynacji, symbolem postępu i modernizacji, wolności - mówi Marta Żakowski, autorka książki "Autoholizm", w rozmowie z Katarzyną Przyborską z "Krytyki Politycznej".
Doszłam do wniosku, że jest to uzależnienie właśnie ze względu na nieproporcjonalne do korzyści koszty, jakie ponosimy, żyjąc w tak silnie rozbudowanej kulturze samochodowej: zdrowotne, społeczne, środowiskowe i klimatyczne. Jestem przekonana, że to wynik uzależnień na poziomie cywilizacyjnym, kulturowym, infrastrukturalnym i społecznym. No i prywatnym, psychologicznym, co oczywiście idzie w parze z naszymi predyspozycjami psychicznymi.
O szkodliwości nadmiernego ruchu aut wiemy już w Polsce naprawdę bardzo dużo. Mamy też dokumenty, strategie i polityki, które powinny zmieniać otaczającą nas rzeczywistość. Ale nic znaczącego się nie dzieje. Przyczyna tego stanu rzeczy nie jest więc racjonalna. (...)
Samochodowy sen spełniła dopiero transformacja w latach 90. i wejście do Unii Europejskiej, kiedy auta w końcu zaczęły być dostępne masowo. Skutek tych procesów opisuje Karol Trammer: kompletnie przestaliśmy cenić transport zbiorowy, stawiając na inwestycje w drogi i autostrady, w tym tę do wolności właśnie: na gaz do dechy, sekundy do setki i wszelkiej maści parkingi, wszędzie, gdzie się da. (...)
O zatłoczonych ulicach rozmawiamy głównie z punktu widzenia kierowców i ich interesów: przeszkadzają nam korki. Mniej mówimy o hałasie czy dużych odległościach między przejściami dla pieszych, które swoją drogą z premedytacją tak planowano, żeby kierowca mógł się rozpędzić między jednymi a drugimi światłami. (...)
Rozmawiamy też o emisji i smogu, ale jesteśmy do samochodów tak przywiązani, że rozwiązania problemu upatrujemy w samochodach, tyle że elektrycznych. W Warszawie, w ramach Strefy Czystego Transportu chcemy uwolnić od starych samochodów, które nas trują, 7 proc. powierzchni miasta, ale pozwolimy im jeździć wszędzie dookoła strefy. Tam mogą nas i planetę truć. To i inne pozorne działania mające niby rozwiązać kryzys spowodowany przez samochody świadczą o naszym uzależnieniu od kultury samochodów, głębokim autoholizmie. Nie palę w piątki, nie piję przy dzieciach, ale palę, piję. Takie kroki podtrzymują skuteczny system uzależnienia i będącą jego podstawą rzeczywistość zaprzeczeń.
Cała rozmowa dostępna jest na stronie "Krytyki Politycznej".