100 lat temu zwolennik prawicy zabił prezydenta Narutowicza. "Zajścia w Warszawie były groźniejsze niż atak stronników Trumpa na Kapitol"
Myślę, że musimy sobie zdać sprawę z mechanizmów, które doprowadziły do nienawiści i przemocy wobec mniejszości w XX wieku. Chociaż sytuacja w dzisiejszej Polsce pozostawia wiele do życzenia, daleko nam jeszcze od ekscesów międzywojnia. Może dzięki poznaniu i zrozumieniu tej historii, uda się nam jej nie powtórzyć. Ale prawdę mówiąc nie jestem optymistą - mówi Paweł Brykczyński, autor książki "Gotowi na przemoc", w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Zaciekawiło mnie, że w Polsce nadal nie pamięta się o okolicznościach zabójstwa Narutowicza, nie stawia się na pierwszym miejscu wątków antysemickich, raczej mówi się o tym, że Niewiadomski był szaleńcem, co jest jego niewątpliwym zwycięstwem zza grobu. Trzeba to jasno, cały czas przypominać - zabójca pierwszego prezydenta niepodległej Polski był motywowany przez popularną i szeroko akceptowaną ideologię antysemityzmu, która była lansowana przez dużą część polskiej klasy politycznej i polskiego społeczeństwa. (...)
Przyzwolenie na przemoc, nienawiść w życiu politycznym i społecznym to problem nie tylko Polski, ale też wszystkich krajów, gdzie istnieją silne ruchy populistyczne. W Polsce jednak niestety mamy do czynienia z silniejszą niż w wielu innych krajach tradycją antysemityzmu. W zależności od kontekstu politycznego ta tradycja może znowu się wydobyć na powierzchnię, zmienia się tylko wróg odpowiedzialny za nasze aktualne nieszczęścia. Trzeba jednak pamiętać, że tak samo, jak antysemityzm w latach dwudziestych i trzydziestych nie był tylko polskim problemem, tak samo dzisiaj populizm i polityka nienawiści wkraczają w dyskurs polityczny na całym świecie. Polska nie jest tu wyjątkiem. (...)
Cała rozmowa dostępna jest na stronie "Gazety Wyborczej".